
Jakiś rok temu przejeżdżając przez Wrocław zajechałem do Juli. Przy wejściu stał duży koszyk z nożami i ceną 4.99zł Wziąłem jeden, nie bardzo w sumie wiedząc po co, ale wiecie jak to jest, jak z gumami w markecie przy kasach;)
Jak już kupiłem to postanowiłem poużywać i udowodnić sobie , że jestem w stanie zrobić wszystko co będę potrzebował na różnorakich wycieczkach i biwakach. Na początek trochę technikaliów:
Klinga długość 95mm, grubość 2mm, szerokość 20mm. Stal oznaczona jako carbon

Długość rękojeści 117mm
Waga noża z pochwą 95 bez 65gram
Po niedużej modyfikacji rękojeści polegającej na odcięciu wystających elementów które miały na celu hamować dłoń przed ześlizgnięciem się na klingę, rękojeść stała się wygodna w różnych chwytach nawet przy dłuższej pracy. Wzór na rękojeści nadany przez wtryskarkę powoduje , że obawy o ześlizgniecie się dłoni na ostrze nie istnieją. Do tego co dość ważne, poprze budowę jest łatwo zlokalizować z której strony jest ostrze. Kiedyś, źle złapałem nóż i kciukiem docisnąłem krawędź tnąca zamiast grzbietu, dlatego teraz zwracam uwagę aby używać noża którego rękojeść pozwala na lokalizację ostrza na ślepo

Co do samego użytkowania . Stal nie trzyma ostrości przesadnie długo, ale też nie ma tragedii, nie jest to całkowita plastelina z bazaru, można szybko naostrzyć na byle czym. Dla mnie osobiście jest większą zaletą niż wieczne trzymanie ostrości i wieczność poświęcona na ostrzenie. Niski szlif skandynawski (około 5mm) daje przyzwoitą wytrzymałość na zniekształcenia ( zawijanie krawędzi tnącej przy twardszym materiale) przy tak małej grubości klingi. Wspomniana niewielka grubość klingi oraz szlif stawiają ten nożyk całkiem wysoko w moim rankingu dobrych strugaczy. Z przygotowaniem jedzenia też radzi sobie nie najgorzej. Jak dotąd wszystkie zadania na biwaku wykonał bardzo poprawnie. Może teraz przejdźmy do osławionego rozczepiania gałęzi. Więc tak, w ostatnim roku byłem ponad 40 razy w lesie przy czym rozpalałem około 20 razy ogień i faktyczna potrzeba poszczypania drewna pojawiła się tylko jeden raz. W sumie jakbym się mocno uparł i poświęcił trochę czasu , dałbym radę i bez. Były to gałęzie o średnicy nie przekraczającej 5cm. Nóż dał radę chociaż przez niewielką grubość nie jest do tego stworzony. Oprócz tego pobawiłem się w szczypanie polan dla zabawy. Starałem się nie przekraczać 6cm średnicy , wybierać materiał z jak najmniejszą ilością sęków oraz z miękkich łatwo łupliwych gatunków . To też wytrzymał. Jednak do łupania drewna polecałbym toporek. Szybciej, przyjemniej i bez ryzyka zniszczenia noża.
Pochwa działa i jeśli przy wkładaniu noża lekko go dociśniemy to nie wypadnie. Nóż się nie „telepie” .Jedynie szlufka (jeśli tak można nazwać ten kawałek plastiku) to porażka.

