Nalewki - lekarstwo duszy
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Nalewki - lekarstwo duszy
Witam.
Jakoś się rozpędziłem w tym roku, i zrobiłem nalewkę z 5kg aronii.
A było tak. 5kg to przecież nie dużo to wrzuciłem do gara w stosunku 1:1 z wodą. Do tego wrzuciłem 2,5 kg cukru i 200 liści wiśni. Zagotowałem i odstawiłem. Na drugi dzień, zlałem wszystko, odcedziłem owoce i powstały płyn znów zagotowałem dodając trochę soku z cytryny i miodu (ok 300g na te 6,5 litra płynu). I dopiero do mnie dotarło.
0,5l spirytusu na 1,5 litra płynu a to oznacza całe 2 litry ! spirytusu. No i wyszło że mam niemal 9 litrów płynu, a to daje 18! połówek
No całkiem nieźle. cukru nie sypałem więcej i bez tego wyszło bardzo słodkie.
Teraz wziąłem się za maliny. Ale inną metodą.
Zebrane maliny zalałem wódką tak, by były w całości zakryte. Postały tak 3 dni i zlałem cały płyn (i odstawiłem ofkors) a maliny zasypałem cukrem w ilości 0,5kg cukru/kg malin. Po 5 dniach, cały cukier się rozpuścił i maliny puściły jeszcze z 0,6/kg syropu. Dziś odsączam maliny i syrop łącze z wcześniej odlanym płynem.
A to wszystko do piwnicy i na gwiazdkę winno mieć właściwy aromat i smak!.
pozdrawiam.
Jakoś się rozpędziłem w tym roku, i zrobiłem nalewkę z 5kg aronii.
A było tak. 5kg to przecież nie dużo to wrzuciłem do gara w stosunku 1:1 z wodą. Do tego wrzuciłem 2,5 kg cukru i 200 liści wiśni. Zagotowałem i odstawiłem. Na drugi dzień, zlałem wszystko, odcedziłem owoce i powstały płyn znów zagotowałem dodając trochę soku z cytryny i miodu (ok 300g na te 6,5 litra płynu). I dopiero do mnie dotarło.
0,5l spirytusu na 1,5 litra płynu a to oznacza całe 2 litry ! spirytusu. No i wyszło że mam niemal 9 litrów płynu, a to daje 18! połówek
No całkiem nieźle. cukru nie sypałem więcej i bez tego wyszło bardzo słodkie.
Teraz wziąłem się za maliny. Ale inną metodą.
Zebrane maliny zalałem wódką tak, by były w całości zakryte. Postały tak 3 dni i zlałem cały płyn (i odstawiłem ofkors) a maliny zasypałem cukrem w ilości 0,5kg cukru/kg malin. Po 5 dniach, cały cukier się rozpuścił i maliny puściły jeszcze z 0,6/kg syropu. Dziś odsączam maliny i syrop łącze z wcześniej odlanym płynem.
A to wszystko do piwnicy i na gwiazdkę winno mieć właściwy aromat i smak!.
pozdrawiam.
Ty na pewno myślisz o nalewkach? Moja ulubiona moc to około 25-30% . Wg niektórych przepisów to 1kg malin dac należy 0,5litra spirytusu i 0,5 wódki. - ale dla mnie to już przesada - sam spiryt wystarczy. Ale nalewki lubię za to, że zyskują po podgrzaniu. Można pic ciepłe i tez jest git. A te na wódce lubię za ich łagodność.
A poza tym, ja prócz kolegów, mam jeszcze koleżanki - no nie mogę robić samych mocnych.
A jeden z ostatnich ulubionych trunków to ŚLIWOWICA PODBESKIDZKA (nie mylić z Łącką).
A poza tym, ja prócz kolegów, mam jeszcze koleżanki - no nie mogę robić samych mocnych.
A jeden z ostatnich ulubionych trunków to ŚLIWOWICA PODBESKIDZKA (nie mylić z Łącką).
Ale, zaraz, zaraz. Dodajesz wody gdy robisz nalewkę na wódce?
Ja dzisiaj zjadłem maliny. Doskonały deser (te wcześniej zalane wódką a później zasypane cukrem).
Trudno, myślałem że napój 60% to coś już znaczy, a odnoszę wrażenie że to przedszkole u surviwalistów....
Nie za słabe? Ruski lubią mocne....
Ja dzisiaj zjadłem maliny. Doskonały deser (te wcześniej zalane wódką a później zasypane cukrem).
Trudno, myślałem że napój 60% to coś już znaczy, a odnoszę wrażenie że to przedszkole u surviwalistów....
Nie za słabe? Ruski lubią mocne....
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Kwestia dyskusyjna. Pijałem swoje nalewki (głównie pigwówka) nawet 4-letnie i takie "na świeżo" i zawsze te świeższe były lepsze.Dźwiedź pisze:... i nabiera lepszych właściwości
Piszę dlatego o swoich bo proces technologiczny mam zawsze ten sam i nawet te starsze, gdy były świeżakami też smakowały lepiej.
To co, następna malinowa to będzie:
0,5 l wódki
0,5 l spirytusu
2 kg malin
1 kg cukru.
Zalejemy maliny spirytusem i wódką, po 5 dniach zlejemy, zasypiemy cukrem, znów poczekamy 5-6 dni aż się cukier rozpuści. Po tym czasie zlewamy syrop i wcześniejsze "sok" razem i rozlewamy do butelek. A potem na 3 miesiące na zapomnienie do ciemnej i chłodnej piwnicy. A na gwiazdkę przyjdzie się rozkoszować ~2 litrami mocniejszego trunku!.
pozdr.
Dlaczego zalewam najpierw alkoholem? Mniej kwaśnieją później pod cukrem. A sam sok jest bardziej klarowny i o żywym kolorze.
0,5 l wódki
0,5 l spirytusu
2 kg malin
1 kg cukru.
Zalejemy maliny spirytusem i wódką, po 5 dniach zlejemy, zasypiemy cukrem, znów poczekamy 5-6 dni aż się cukier rozpuści. Po tym czasie zlewamy syrop i wcześniejsze "sok" razem i rozlewamy do butelek. A potem na 3 miesiące na zapomnienie do ciemnej i chłodnej piwnicy. A na gwiazdkę przyjdzie się rozkoszować ~2 litrami mocniejszego trunku!.
pozdr.
Dlaczego zalewam najpierw alkoholem? Mniej kwaśnieją później pod cukrem. A sam sok jest bardziej klarowny i o żywym kolorze.
- Mazazel
- Posty: 84
- Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
- Lokalizacja: Łódź
- Gadu Gadu: 9008350
- Płeć:
- Kontakt:
Nie Dodaję wody do spirytusu, gdy robię nalewkę Nie używam w sumie wcale wódki do tego. Za każdym razem robię po prostu proporcje na oko, patrząc jak soczyste są owoce bo ten sok się tez liczy do rozcieńczenia %, i wszystkoAle, zaraz, zaraz. Dodajesz wody gdy robisz nalewkę na wódce?
Co do kolejności zalewania, tez zwykle najpierw alko na owoce, później cukier na odcedzone. Sąsiady robią wiśniówe cukrując najpierw, i wychodzi pyszna, ale mnie ten czarny bez co to go dla eksperymentu postawiłam pod cukrem najpierw, jednak skwaśniał troszkę. Ale % go wyleczą
zlotykon.pl
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
To ja też coś zrobię - spirytusu mam troszkę.
Więc w związku z tym szukam przepisu na ciekawą i smaczną nalewkę (WYTRAWNĄ). Macie jakieś propozycje ?
Więc w związku z tym szukam przepisu na ciekawą i smaczną nalewkę (WYTRAWNĄ). Macie jakieś propozycje ?
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
A ja polecę książkę Jana Cieślaka "wina domowe". Małym brzdącem będąc nabyłem i przez bardzo długi czas jej nie doceniłem (bo niby co ma reprezentować pozycja za 12zł) ale jednak po latach bije się w pierś. Dużo ciekawych przepisów, trochę mechaniki jak to wszystko działa, ogólnie warto mieć w biblioteczce.
Gawron - poszukaj nalewka orzechowa po krzyżacku, tutaj przykładowy, wiadomo, że lepiej pod siebie modyfikować:
Składniki:
łupane orzechy włoskie 1 kg (dojrzałych, najlepiej rocznych NIE ZIELONYCH) nie należy ich miażdżyć, lecz starać się pozostawić w jak największych częściach
miód 1 kg (w zależności od miodu uzyskamy odpowiednią nutę smakową w nalewce)
spirytus 95% 1 l
woda przegotowana 0,6 l
ciemny rum 40% 2 szklanki
laska wanilii 1 szt lub 2 łyżeczki cukru z wanilią (nie cukier wanilinowy)
szczypta kardamonu
cynamon 1/2 szt
kilkanaście przegródek z orzechów (dodaje koloru i aromatu)
Przepis:
1. Orzechy w jak największych częściach oraz kilka przegródek z orzechów przenieść do słoja i zalać spirytusem, dodając szklankę rumu. Szczelnie zamknąć i odstawić w miejsce nasłonecznione na 4-5 tygodni. Orzechy nie będą w pełni „zalane” alkoholem – trzeba co 2 dni mieszać słojem tak żeby orzechy oddawały stopniowo smak i aromat.
2. Po 4-5 tygodniach miód rozpuścić z wodą (wodę dolać do miodu, a nie odwrotnie), dodać laskę wanilii, kardamon oraz cynamon i dolać do słoja, wymieszać i pozostawić w miejscu nasłonecznionym na 1 tydzień.
3. Po tym czasie zlewamy nalew, odsączając orzechy na sitku. Orzechy można zalać miodem i smakują wyśmienicie solo bądź jako dodatek do placków i tortów, .
4. Nalewkę przelać do butelek i na 4-5 miesięcy do piwniczki. Osad w nalewce stopniowo osiądzie.
5. Po tym czasie nalewkę starannie przefiltrować i przelać do butelek. Odstawić w ciemnym i chłodnym miejscu na kolejne 6-7 miesięcy (raczej tyle nie wytrzymam).
Gawron - poszukaj nalewka orzechowa po krzyżacku, tutaj przykładowy, wiadomo, że lepiej pod siebie modyfikować:
Składniki:
łupane orzechy włoskie 1 kg (dojrzałych, najlepiej rocznych NIE ZIELONYCH) nie należy ich miażdżyć, lecz starać się pozostawić w jak największych częściach
miód 1 kg (w zależności od miodu uzyskamy odpowiednią nutę smakową w nalewce)
spirytus 95% 1 l
woda przegotowana 0,6 l
ciemny rum 40% 2 szklanki
laska wanilii 1 szt lub 2 łyżeczki cukru z wanilią (nie cukier wanilinowy)
szczypta kardamonu
cynamon 1/2 szt
kilkanaście przegródek z orzechów (dodaje koloru i aromatu)
Przepis:
1. Orzechy w jak największych częściach oraz kilka przegródek z orzechów przenieść do słoja i zalać spirytusem, dodając szklankę rumu. Szczelnie zamknąć i odstawić w miejsce nasłonecznione na 4-5 tygodni. Orzechy nie będą w pełni „zalane” alkoholem – trzeba co 2 dni mieszać słojem tak żeby orzechy oddawały stopniowo smak i aromat.
2. Po 4-5 tygodniach miód rozpuścić z wodą (wodę dolać do miodu, a nie odwrotnie), dodać laskę wanilii, kardamon oraz cynamon i dolać do słoja, wymieszać i pozostawić w miejscu nasłonecznionym na 1 tydzień.
3. Po tym czasie zlewamy nalew, odsączając orzechy na sitku. Orzechy można zalać miodem i smakują wyśmienicie solo bądź jako dodatek do placków i tortów, .
4. Nalewkę przelać do butelek i na 4-5 miesięcy do piwniczki. Osad w nalewce stopniowo osiądzie.
5. Po tym czasie nalewkę starannie przefiltrować i przelać do butelek. Odstawić w ciemnym i chłodnym miejscu na kolejne 6-7 miesięcy (raczej tyle nie wytrzymam).
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
miało być wytrawnehejtyniety pisze:Po 4-5 tygodniach miód rozpuścić z wodą
Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- Młody
- Posty: 897
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
to zamiast miodu użyj czekolady chocopologie Do reszty składników pasuje idealnie. No ale wtedy to już likier...GawroN pisze:miało być wytrawnehejtyniety pisze:Po 4-5 tygodniach miód rozpuścić z wodą
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
-
- Posty: 60
- Rejestracja: 20 lis 2011, 16:32
- Lokalizacja: Szczytno
- Tytuł użytkownika: Dawniej Rafick
- Płeć:
hejtyniety, no to rozwiałeś chyba moje namysły jaką zrobić pierwszą nalewkę
Moje zdjęcia i nie tylko: WildWay.pl
Re: Nalewki - lekarstwo duszy
Przeczytałem pobieżnie wypowiedzi, licząc na jakiś przepis ekstra, no nie tym razem.
Opinia iż świeże są lepsze od przeleżanych, moim zdaniem może dotyczyć jakiegoś 1 surowca i specyficznym guście degustatora. Każdy ma PRAWO do swojego gustu. Ja widzę różnicę, z przewagą dla leżakowanych, TYCH które sam robiłem i degustowałem. Smak musi się zmieniać (fiz./chem).
Nie wszystko co bardzo mocne lepsze od słabszego! Bez zbędnej filozofii i mędrkowania, można napisać: robimy co lubimy i to pijemy! ALE. Zachęcam do odlania 1 kieliszka i małych prób i modyfikacji. U mnie to się sprawdza, czasem to się opłaca (poprawa smaku - nie mocy).
Zaś co do mocy, czasem zyskiwałem znacznie na smaku delikatnie obniżając moc. To nie reguła, wszystko zależy od surowca i czasu maceracji. Gdy czuję cienkość, biorę małą ilość wzmacniam i PORÓWNUJĘ. No przecież ma być jak najsmaczniejsze, a tego nie da się porównać bez prób!
Poza tym są różne technologie (NIE IDEOLOGIE!), prawa fizyki są i niczyje widzimisię ich nie zmieni. Ja widząc drobne niedoskonałości delikatnie modyfikuję proces w kierunku przewidywanym, zmieniam proporcje itd. Później oceniam efekty modyfikacji, tzw. dopracowywanie przepisów. Jeśli ktoś ma już dopracowany to fajnie, tylko korzystać z umiarem z dobrodziejstwa.
Jeśli chodzi o surowce, to moim super hitem jest nalewka na pigwowcu japońskim, dosładzana miodem wielokwiatowym.
Każda dobrze zrobiona nalewka jest smaczna. Pijałem jednak źle skomponowane i zbyt mocne, odbijało to się na smaku.
Z racji zawodu, potrafię obliczyć moc w % vol lub wagowych, jeśli JA TO ROBIŁEM, w innych przypadkach, nie obejdzie się bez prostych metod analitycznych.
Dla równowagi opiszę jak to moja ok 40% dobrze skomponowana nalewka na zielonych orzechach włoskich została oceniona jako ZA MOCNA, w stosunku do cieniutkiej cytrynówki. Oceniali w przewadze faceci! No nie poszło mi to w ambicję, tylko dało do myślenia - surowiec! Juglon daje popalić kubkom smakowym i "siki" towarzystwo oceniło wyżej - wszyscy. Żeby nie było, pomogli wypić bo darmocha!
Inną bajką jest mieszanie nalewek i skutki powyższego - migrena.
Ostatni temat jaki poruszę to : pod co pijemy! Nawet dobra nalewka może nie pasować pod jakąś zagrychę, a oba z osobna ok.
A wiesz co kto przyniesie i czym poczęstuje? To jest w zasadzie nagminne i nawet jak się umawialiśmy: "tylko piwo" zawsze ktoś wyciągał flachę albo wino. A miało być bez mieszania!!!
Opinia iż świeże są lepsze od przeleżanych, moim zdaniem może dotyczyć jakiegoś 1 surowca i specyficznym guście degustatora. Każdy ma PRAWO do swojego gustu. Ja widzę różnicę, z przewagą dla leżakowanych, TYCH które sam robiłem i degustowałem. Smak musi się zmieniać (fiz./chem).
Nie wszystko co bardzo mocne lepsze od słabszego! Bez zbędnej filozofii i mędrkowania, można napisać: robimy co lubimy i to pijemy! ALE. Zachęcam do odlania 1 kieliszka i małych prób i modyfikacji. U mnie to się sprawdza, czasem to się opłaca (poprawa smaku - nie mocy).
Zaś co do mocy, czasem zyskiwałem znacznie na smaku delikatnie obniżając moc. To nie reguła, wszystko zależy od surowca i czasu maceracji. Gdy czuję cienkość, biorę małą ilość wzmacniam i PORÓWNUJĘ. No przecież ma być jak najsmaczniejsze, a tego nie da się porównać bez prób!
Poza tym są różne technologie (NIE IDEOLOGIE!), prawa fizyki są i niczyje widzimisię ich nie zmieni. Ja widząc drobne niedoskonałości delikatnie modyfikuję proces w kierunku przewidywanym, zmieniam proporcje itd. Później oceniam efekty modyfikacji, tzw. dopracowywanie przepisów. Jeśli ktoś ma już dopracowany to fajnie, tylko korzystać z umiarem z dobrodziejstwa.
Jeśli chodzi o surowce, to moim super hitem jest nalewka na pigwowcu japońskim, dosładzana miodem wielokwiatowym.
Każda dobrze zrobiona nalewka jest smaczna. Pijałem jednak źle skomponowane i zbyt mocne, odbijało to się na smaku.
Z racji zawodu, potrafię obliczyć moc w % vol lub wagowych, jeśli JA TO ROBIŁEM, w innych przypadkach, nie obejdzie się bez prostych metod analitycznych.
Dla równowagi opiszę jak to moja ok 40% dobrze skomponowana nalewka na zielonych orzechach włoskich została oceniona jako ZA MOCNA, w stosunku do cieniutkiej cytrynówki. Oceniali w przewadze faceci! No nie poszło mi to w ambicję, tylko dało do myślenia - surowiec! Juglon daje popalić kubkom smakowym i "siki" towarzystwo oceniło wyżej - wszyscy. Żeby nie było, pomogli wypić bo darmocha!
Inną bajką jest mieszanie nalewek i skutki powyższego - migrena.
Ostatni temat jaki poruszę to : pod co pijemy! Nawet dobra nalewka może nie pasować pod jakąś zagrychę, a oba z osobna ok.
A wiesz co kto przyniesie i czym poczęstuje? To jest w zasadzie nagminne i nawet jak się umawialiśmy: "tylko piwo" zawsze ktoś wyciągał flachę albo wino. A miało być bez mieszania!!!