 
 Znaczy się "survivalowcem" można zostać, "bushcraftowcem" trzeba się urodzić

Moja definicja.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
 
 
Może i masz rację, w sumie wciąż patrzę na ludzi z mojego pokolenia. W piątek pojechaliśmy z kolegą na wyprawę rowerami, koło północy stwierdziliśmy, że trzeba się już gdzieś ulokować na noc. Wbiliśmy na boisko we wsi (kto powiedział, że tylko w lesie można spać ??przemko1969 pisze:Obawiam się że współczesny człowiek żyjący w wiosce ma nie wiele wspólnego z bushcraftem , ludzie są już przyzwyczajeni do cywilizacji i jej wynalazków...
 ) i zakładamy obozowisko. Mówię do kolesia, że pewnie rano przyjdą dzieciaki grać i nas pobudzą. Koleś zniknął na chwilę w ciemnościach, wraca i mówi : "Spokojnie, bez obaw w bramce rosną pokrzywy". Pewnie na wsi teraz w piłkę grają na komputerze :/
) i zakładamy obozowisko. Mówię do kolesia, że pewnie rano przyjdą dzieciaki grać i nas pobudzą. Koleś zniknął na chwilę w ciemnościach, wraca i mówi : "Spokojnie, bez obaw w bramce rosną pokrzywy". Pewnie na wsi teraz w piłkę grają na komputerze :/W zwykłym pewnie nie ale w jednostkach specjalnych zapewne SERE (Survival, Evasion, Resistance and Escape).Pingwiniak pisze:W wojsku uczą bushcraftu czy survivalu (naszym polskim wojsku)?
rudy rydz, co przez to rozumiesz?? Mr. Wilson fakt posiada wiedzę, umiejętnosci i nie zamierzam sugerować że jest inaczej. Ale z tego co mi wiadomo jest tu jeszcze parę innych osób które znają się na rzeczy... a reszta? Może i są tu "survivalowcy/bushcrafterzy teoretyczni) albo ludzie którzy uprawiają turystykę... ale są też ludzie którzy wprawdzie nie mają jeszcze dużego doswiadczenia ale zgłębiają je. Uczą się, próbują... nikt nie rodzi się mistrzem. Liczą się też ambicie i to co chce się osiągnąć. Więc myslę że okreslenie "reszta to turysci lesni" jest mocno naciągnięte...rudy rydz pisze:Poza kilkoma wyjątkami np: Mr. Wilson-prawdziwy człowiek lasu, resztę zaliczył bym do turystyki leśnej.
Tak to już jest ktoś pokaże zdjęcia albo nagra kilka sensowniejszych filmików to już jest za boga uważany. A ten cichy spokojny choćby miał sto razy większa wiedzę od pana medialnego będzie uważany za tego gorszego. Życie często pokazuje , że jeden jest lepszy w tym drugi w czym innym. To nie zawody sportowe aby z góry znać hierarchie. Jest tu zarejestrowanych ponad 1600 osób i tylko kilku mam być prawdziwymi leśnymi ludźmi. Sam z tych osób które udało mi się poznać mógłbym takich wymienić przynajmniej 3 może 5. A nie poznałem nawet 1/50 forumowiczów.CzarnyKruk pisze:Poza kilkoma wyjątkami np: Mr. Wilson-prawdziwy człowiek lasu, resztę zaliczył bym do turystyki leśnej.
CzarnyKruk pisze:rudy rydz, co przez to rozumiesz?? Mr. Wilson fakt posiada wiedzę, umiejętnosci i nie zamierzam sugerować że jest inaczej. Ale z tego co mi wiadomo jest tu jeszcze parę innych osób które znają się na rzeczy... a reszta?
Przecież napisałem:Dąb pisze:Tak to już jest ktoś pokaże zdjęcia albo nagra kilka sensowniejszych filmików to już jest za boga uważany. A ten cichy spokojny choćby miał sto razy większa wiedzę od pana medialnego będzie uważany za tego gorszego.
Spokojnie.rudy rydz pisze:Poza kilkoma wyjątkami np: Mr. Wilson
 
 Zgoda, to jest tych "kilku".CzarnyKruk pisze:ale są też ludzie którzy wprawdzie nie mają jeszcze dużego doswiadczenia ale zgłębiają je. Uczą się, próbują... nikt nie rodzi się mistrzem.
Znaczy się poczułeś się dotknięty, że jesteś mało medialny ? Chyba na tym polega zasada forum, że czerpie się wiedzę jeden od drugiego, inspirację, ogląda zdjęcia, czyta bloga (oprócz jednego) itp. Po co mi na forum milion znawców skoro siedzą cicho i nie ma z nich pożytku ? Ja chcę tych medialnych znać, czytać, oglądać i szanować !Dąb, +10. Nareszcie ktoś to porządnie napisał... Zgadzam się w 100%
Podstawa survivalu - szczegolnie na kompanii oraz zima na przepustceorety pisze:Za moich czasów uczyli pić wódkę.

Dobrze godo, dać mu wódki.Red Nose pisze:Wyjscie do lasu z ekwipunkiem turystycznym - niezaleznie od tego jak maly czy taktyczny bedzie - to wciaz turystyka.
Dobrze powiedzianeRed Nose pisze:Bushcraft - czyli jak z lisci zrobic bata - to wiedza przodkow odkryta na nowo.
 
 To już jest kwestia perspektywyRed Nose pisze:To media i propaganda wmowily nam ze jak nie kupimy tego i owego to d_pa blada i koniec swiata.Kiedys trzeba bylo podcierac sie lopianem i bylo ok.
Stad uzywanie czegokolwiek innego niz super hiper sprzet lub NIE UZYWANIE w/w graniczy z wyczynem i jest mylone z survivalem.
 Dla dużego grona współczesnych ludzi wypad do lasu bez dużego zapasu żarcia, bez GPSa, zapalniczki i komórki to już jest extreme
 Dla dużego grona współczesnych ludzi wypad do lasu bez dużego zapasu żarcia, bez GPSa, zapalniczki i komórki to już jest extreme  
  
 
 
  Za iscie Hollywoodzką rolę powinien dostać Oscara
 Za iscie Hollywoodzką rolę powinien dostać Oscara  Tyle że człowiek myslący wie że TV wciska nam chłam
 Tyle że człowiek myslący wie że TV wciska nam chłam niepamiętam kiedy moja stara babcia mnie tam zabierała ucząc co wolno a czego nie. Powoli oswajałem się z tym gąszczem krzewów drzew, głosów i zapachów. Tweaz chronię sie tam ilekroć jest mi cieżko i źle. Po przekroczeniu ściany lasu czuję się bezpieczny. Wiem, że kiedy zaskrzeczy sujka czy dzięcioł a ja jestem już dłuższy czas w lesie to ktoś obcy (drapierznik) jest w pobliżu, jeśli rudel saren wbiega na mnie to wiem, że coś je spłoszyło i wali prosto na mnie. To jest życie. Survival jest w tedy gdy nagle znajduję się w obcym mieście i muszę się odnaleźć. Tu dobrze ktoś napisał, że bushcrafterem trzeba się urodzić, myślę, ze moja Babcia która urodziła się na Syberii i czerpała wiedzę przodków była takim wcieleniem bushcraftera w spódnicy. Pamiętam kiedy wchodziła do lasu witała się z drzewami, a kiedy przekroczyła ścianę lasu zatrzymywał sie na chwilę i słuchała. Zdawało mi sie, że las jej mówił swoje tajemnice, rozmawiał z nią. Tego mnie nauczyła, nauczyła mnie życia zgodnego z naturą i samym sobą. Za to jestem jej wdzieczny.
 niepamiętam kiedy moja stara babcia mnie tam zabierała ucząc co wolno a czego nie. Powoli oswajałem się z tym gąszczem krzewów drzew, głosów i zapachów. Tweaz chronię sie tam ilekroć jest mi cieżko i źle. Po przekroczeniu ściany lasu czuję się bezpieczny. Wiem, że kiedy zaskrzeczy sujka czy dzięcioł a ja jestem już dłuższy czas w lesie to ktoś obcy (drapierznik) jest w pobliżu, jeśli rudel saren wbiega na mnie to wiem, że coś je spłoszyło i wali prosto na mnie. To jest życie. Survival jest w tedy gdy nagle znajduję się w obcym mieście i muszę się odnaleźć. Tu dobrze ktoś napisał, że bushcrafterem trzeba się urodzić, myślę, ze moja Babcia która urodziła się na Syberii i czerpała wiedzę przodków była takim wcieleniem bushcraftera w spódnicy. Pamiętam kiedy wchodziła do lasu witała się z drzewami, a kiedy przekroczyła ścianę lasu zatrzymywał sie na chwilę i słuchała. Zdawało mi sie, że las jej mówił swoje tajemnice, rozmawiał z nią. Tego mnie nauczyła, nauczyła mnie życia zgodnego z naturą i samym sobą. Za to jestem jej wdzieczny. 
Bardzo pochopny wniosek. Jeżeli chodzi o oddziały specjalne takie jak Formoza czy Grom albo jednostki powietrzno desantowe, to wiedzą tam to, że takie szkolenie jest rzeczywiście potrzebne dlatego więc szkolą się. Swego czasu Pałkiewicz szkolił Gromowców w różnych szerokościach geograficznychczyli wojsko uczy się survivalu
 
 A jaki byłby sens uczyć ich bushcraftu? Żołnierz ma przeżyć wszelkimi dostępnymi metodami... w grę wchodzi tylko survival. Jesli granat wrzucony do wody pomorze zdobyć rybki do zapchania żołądka albo karabin maszynowy pozwoli upolować jelenia to jest to metoda przydatna dla żołnierza(o ile nie zdradzi jego pozycji, napisałem to hipotetycznie)... nie działa on zgodnie z prawami natury, bo nie na tym polega jego zadaniePingwiniak pisze:W wojsku uczą bushcraftu czy survivalu (naszym polskim wojsku)?
 Więc uczą survivalu, niezależnie od armii...
 Więc uczą survivalu, niezależnie od armii...
Jak dla mnie surviwal militarny ma bliżej do bushcrafru niż zwykły surviwal. - bo ma nie zostawiać śladów swojej obecności.CzarnyKruk pisze:A jaki byłby sens uczyć ich bushcraftu? Żołnierz ma przeżyć wszelkimi dostępnymi metodami... w grę wchodzi tylko survival.Pingwiniak pisze:W wojsku uczą bushcraftu czy survivalu (naszym polskim wojsku)?
Nie zawsze. Czasem zolnierz musi tylko wrocic do bazy. Nie kazda "wizyta" zolnierza w terenie to zwiad i musi byc niedostrzezony.Zirkau pisze:Jak dla mnie surviwal militarny ma bliżej do bushcrafru niż zwykły surviwal. - bo ma nie zostawiać śladów swojej obecności.
To że się pozostawia brak sladów obecnosci nie oznacza podobieństwa... inne są założenia, a to czego uczą w "woju" to survival, żołnierz ma mieć możliwosć przetrwać gdy jest odcięty od swoich. Zarówno w czasie pobytu tam i walk za linią wroga jak i w terenie w którym się znalazł pozbawiony zapasów.Zirkau pisze:Jak dla mnie surviwal militarny ma bliżej do bushcrafru niż zwykły surviwal. - bo ma nie zostawiać śladów swojej obecności.