Ku przestrodze...
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Młody
- Posty: 897
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
Tak, wiedział co robi teraz jest już lekarzem ze sporym doświadczeniem a wtedy był zaledwie studentem medycyny.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
No niech te nasze noże mają okazję się wykazać - na plasterkiGryf pisze: Przeciąć na pół, albo na cztery?
Tak bardziej poważnie to trzeba mieć 'oczy do okoła głowy' i pamiętać że osa (pszczoła) to też człowiek i jeść musi, a że zwierzęta wiedzą co dobre, to ryzyko bliskiego spotkania jest spore w cukierniach, sadach owocowych itp. czyli tam gdzie i my lubimy zaglądać.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Szkoda, że minęła już epoka saturatorów. Aby napić się szklany gazowanej z sokiem trzeba było mieć trzecią rękę aby nie zostać pokąsanym przez osy.Tanto pisze:Tak bardziej poważnie to trzeba mieć 'oczy do okoła głowy' i pamiętać że osa (pszczoła) to też człowiek i jeść musi, a że zwierzęta wiedzą co dobre, to ryzyko bliskiego spotkania jest spore w cukierniach, sadach owocowych itp. czyli tam gdzie i my lubimy zaglądać.
Dla nieco młodszych, saturator to taki ekspres do kawy ale do sprzedaży wody z gazem http://printo.republika.pl/warszawa/byl ... urator.JPG
Nieodłącznym elementem były butle z gazem.
http://printo.republika.pl/warszawa/byl ... utomat.jpg
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
Maverick umieszczałeś może na youtubie jakiś filmik gdzie oddawałeś snajperski szczał?
Ostatnio zmieniony 26 lut 2009, 21:10 przez Wedrowycz89, łącznie zmieniany 1 raz.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
maly
mógłbyś parę słów więcej o zestawie z adrenaliną? myślisz, że warto ją mieć przy sobie profilaktycznie (dla tzw osób trzecich, bo ja uczulony na szczęście nie jestem)
czy np we wspomnianym tu przypadku sałackiej na coś by się przydał
no i prawne następstwa użycie - zdaje sie nie wolno mi jej użyć, jeśli nie jestem lekażem, prawda?
mógłbyś parę słów więcej o zestawie z adrenaliną? myślisz, że warto ją mieć przy sobie profilaktycznie (dla tzw osób trzecich, bo ja uczulony na szczęście nie jestem)
czy np we wspomnianym tu przypadku sałackiej na coś by się przydał
no i prawne następstwa użycie - zdaje sie nie wolno mi jej użyć, jeśli nie jestem lekażem, prawda?
No właśnie z aspektu prawnego taka adrenalina jest wypisywana tylko alergikom u których istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Nie ma potrzeby noszenia adrenaliny dla osób trzecich bo dość rzadko się zdarza żeby trzeba było udzielić pomocy w takim wstrząsie. Drugą sprawą jest cena takiego zestawu (coś ponad 100-150pln). Jeśli nie jesteś alergikiem to tylko się cieszyć Nie noś zestawu z adrenaliną bo takie zestawy są przeznaczona dla alergików!!!
Można użyć takiego zestawu nie mając wykształcenia medycznego w sytuacji zagrożenia życia!!! Zawsze można się powołać na "stan wyższej konieczności". Wtedy można wykonać pewne zabiegi bez uprawniań (ale tylko w wypadku bezpośredniego zagrożenia życia).
Co do Sałackiej to można gdybać... Statystyki mówią że wczesne podanie podskórne adrenaliny w początkowej fazie wstrząsu uczuleniowego zwiększa szanse na przeżycie poszkodowanego o ok 80% do czasu przyjazdu zespołu"R".
Można użyć takiego zestawu nie mając wykształcenia medycznego w sytuacji zagrożenia życia!!! Zawsze można się powołać na "stan wyższej konieczności". Wtedy można wykonać pewne zabiegi bez uprawniań (ale tylko w wypadku bezpośredniego zagrożenia życia).
Co do Sałackiej to można gdybać... Statystyki mówią że wczesne podanie podskórne adrenaliny w początkowej fazie wstrząsu uczuleniowego zwiększa szanse na przeżycie poszkodowanego o ok 80% do czasu przyjazdu zespołu"R".
Jeśli jeden człowiek coś potrafi , to i ja mogę się tego nauczyć...!
Ja korzystam. Biorę od czasu do czasu Slow-Mag z B6 - polecam. Jeden z nielicznych preparatów z magnezem rozkładający się dopiero w jelicie (nie niszczy żołądka) - w przystępnej cenie. Biorę 2 pastylki na noc.Gryf pisze:Czy ktoś z Was korzysta z magnezu+wit. B6? Powiem wam, że pomaga na bóle mięśni jak nic innego.
A czy ktoś stosował na zakwasy piwo? Gdzieś słyszałem że serio rozbija kwas mlekowy. Z autopsji wiem, że faktycznie pomaga, tyle że nie jestem pewien, czy nie zasadzie placebo (albo coś koło tego) ?Gryf pisze:Czy ktoś z Was korzysta z magnezu+wit. B6? Powiem wam, że pomaga na bóle mięśni jak nic innego.
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Piwo - świetnie nawadnia po wysiłku + znakomite źródło energii (sporo prostych cukrów).
Na zakwasy, przed wysilkiem - MgB6, przy czym, jak wysiłek będzie bardzo konkretny "zakwasy" i tak powstaną.
Mały, ponieważ posiadasz wiedzę i doświadczenie w kwestii pierwszej pomocy, to mam pytanie. Na stronie 396 "SAS: Szkoła przetrwania" Johna Wisemana oraz w tekście "Zaawansowane zabiegi resuscytacyjne u osób dorosłych" z strony którą podałeś, jest mowa o igłach do przeprowadzania konikotomii. Jak to się sprawdza w praktyce? Wiseman dodatkowo wspomina o przeprowadzeniu tego zabiegu przy pomocy żyletki z zaznaczoną głębokością cięcia (1-2cm). Wiesz, pytam się bo adrenaliny czy wapna może nie być pod ręką, a igły tudzież żyletki są chyba jednak łatwiej dostępne (znalazłem na paramedica.pl, ale nie podającen...).
Na zakwasy, przed wysilkiem - MgB6, przy czym, jak wysiłek będzie bardzo konkretny "zakwasy" i tak powstaną.
Mały, ponieważ posiadasz wiedzę i doświadczenie w kwestii pierwszej pomocy, to mam pytanie. Na stronie 396 "SAS: Szkoła przetrwania" Johna Wisemana oraz w tekście "Zaawansowane zabiegi resuscytacyjne u osób dorosłych" z strony którą podałeś, jest mowa o igłach do przeprowadzania konikotomii. Jak to się sprawdza w praktyce? Wiseman dodatkowo wspomina o przeprowadzeniu tego zabiegu przy pomocy żyletki z zaznaczoną głębokością cięcia (1-2cm). Wiesz, pytam się bo adrenaliny czy wapna może nie być pod ręką, a igły tudzież żyletki są chyba jednak łatwiej dostępne (znalazłem na paramedica.pl, ale nie podającen...).
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
- przeszczep
- Posty: 364
- Rejestracja: 10 lut 2009, 14:57
- Lokalizacja: warszawa
- Gadu Gadu: 9000624
- Tytuł użytkownika: zagorzały turysta
- Płeć:
Magnez wyśmienity na skurcze mięśni. Można też potas łykać. Zawsze przed zawodami braliśmy magnez żeby właśnie nie mieć skurczów podczas startu
Po za tym magnez i potas dobre są też na kaca Znaczy warto je łyknąć po bibce
Co do zakwasów, to z tego co wiem (ale specjalista nie jestem) ból mięśni w następnych dniach po treningu wynika z mikro pęknięć włókien mięśniowych. Podczas treningu włókienka pękają a potem się regenerują w większej ilości i tak się robią mięśnie
Także tzw. "zakwasy" to popękane mięśnie.
Ale jak już mówiłem, dupa ze mnie a nie specjalista i na 100% pewny nie jestem ...
Po za tym magnez i potas dobre są też na kaca Znaczy warto je łyknąć po bibce
Co do zakwasów, to z tego co wiem (ale specjalista nie jestem) ból mięśni w następnych dniach po treningu wynika z mikro pęknięć włókien mięśniowych. Podczas treningu włókienka pękają a potem się regenerują w większej ilości i tak się robią mięśnie
Także tzw. "zakwasy" to popękane mięśnie.
Ale jak już mówiłem, dupa ze mnie a nie specjalista i na 100% pewny nie jestem ...
Rzez Zabieg konikotomii zalicza się do zaawansowanych zabiegów reanimacyjnych i powinien go przeprowadzić wyspecjalizowany personel medyczny. W warunkach szczególnych można przeprowadzić takowy zabieg tylko i wyłącznie w stanie bezpośredniego zagrożenia życia!!! Pamiętając o tym że robimy to na własna odpowiedzialność!!! W zestawie reanimacyjnym którego używamy w pracy (walizka z która chodzimy do reanimacji na terenie szpitala) jest specjalny zestaw do przeprowadzenia konikopunkcji. Czyli do nakłucia lub chirurgicznego nacięcia błony pierścieniowo-tarczowej. składa się ze specjalnej kaniuli wraz z mechanizmem do umieszczenia jej w nacięciu, skalpela, taśmy unieruchamiającej oraz łącznika do tlenu z możliwością podłączenia worka samorozprężalnego (resuscytacyjnego, AMBU itp).
Choć od ponad 12 lat zajmuje się pierwsza pomocą (byłem instruktorem ratownictwa) a jeszcze dłużej włóczę sie po świecie i czasami musiałem udzielić pomocy różnym ludziom to jeszcze nigdy nie spotkałem sie z koniecznością tak bardzo inwazyjnego udrażniania dróg oddechowych. Zawsze kończyło się na odchyleniu głowy do tyłu, ewentualnie założeniu rurki ustno-gardłowej, choć raz nad morzem zakładałem topielcowi maskę krtaniowa. Konikotomi ratunkowej jeszcze nigdy nie widziałem i nie słyszałem o tym żeby ktoś ja przeprowadził wśród moich kolegów w pracy... Świadczy to tylko o tym jak bardzo rzadko się taka sytuacja zdarza.
Jeśli jednak zaszła by taka konieczność to w następujący sposób można ja przeprowadzić.
Należy dokładnie umyć okolicą nacięcia środkiem dezynfekcyjnym.
Przygotować sobie sztywny przewód rurkę(na tyle sztywny żeby się nie zaginał
Można użyć grubej igły lekarskiej do iniekcji(zastrzyków itp musi być jak najgrubsza tak aby przez jej światło można było oddychać)
Wykonujemy nakłucie błony pierścieniowo-tarczowej ewentualnie nacinamy ją skalpelem (lub podobnym cienkim ostrym i wąskim narzędziem) na głębokość ok 1-2 cm. Nie wolno ciąć na boki dalej niż tylko obręb błony. Wkładamy w otwór zdezynfekowaną rurkę i oklejamy plastrem, dobrze gdy mamy tlen pod ręką bo wtedy należy podawać go do rurko nie zatykając jej jednak!!! Tylko przystawiając wylot tlenu do krawędzi rurki!!!
Tyle teorii!!!!!!
Cytowałem za "Podręcznikiem doraźnej pomocy medycznej"
Podkreślam ze podejmujemy się wykonania takiego zabiegu na własna ryzyko!!! Bo zawsze ktoś może się przyczepić że nie mamy uprawnień nawet jeśli uratowaliśmy ludzkie życie...
Możemy się bronić stanem wyższej konieczności.
[ Dodano: 2009-03-06, 01:35 ]
http://www.paramedica.pl/produkt.php?id=6663
W pracy mamy dokładnie ten zestaw do Konikotomii ratunkowej.
Choć od ponad 12 lat zajmuje się pierwsza pomocą (byłem instruktorem ratownictwa) a jeszcze dłużej włóczę sie po świecie i czasami musiałem udzielić pomocy różnym ludziom to jeszcze nigdy nie spotkałem sie z koniecznością tak bardzo inwazyjnego udrażniania dróg oddechowych. Zawsze kończyło się na odchyleniu głowy do tyłu, ewentualnie założeniu rurki ustno-gardłowej, choć raz nad morzem zakładałem topielcowi maskę krtaniowa. Konikotomi ratunkowej jeszcze nigdy nie widziałem i nie słyszałem o tym żeby ktoś ja przeprowadził wśród moich kolegów w pracy... Świadczy to tylko o tym jak bardzo rzadko się taka sytuacja zdarza.
Jeśli jednak zaszła by taka konieczność to w następujący sposób można ja przeprowadzić.
Należy dokładnie umyć okolicą nacięcia środkiem dezynfekcyjnym.
Przygotować sobie sztywny przewód rurkę(na tyle sztywny żeby się nie zaginał
Można użyć grubej igły lekarskiej do iniekcji(zastrzyków itp musi być jak najgrubsza tak aby przez jej światło można było oddychać)
Wykonujemy nakłucie błony pierścieniowo-tarczowej ewentualnie nacinamy ją skalpelem (lub podobnym cienkim ostrym i wąskim narzędziem) na głębokość ok 1-2 cm. Nie wolno ciąć na boki dalej niż tylko obręb błony. Wkładamy w otwór zdezynfekowaną rurkę i oklejamy plastrem, dobrze gdy mamy tlen pod ręką bo wtedy należy podawać go do rurko nie zatykając jej jednak!!! Tylko przystawiając wylot tlenu do krawędzi rurki!!!
Tyle teorii!!!!!!
Cytowałem za "Podręcznikiem doraźnej pomocy medycznej"
Podkreślam ze podejmujemy się wykonania takiego zabiegu na własna ryzyko!!! Bo zawsze ktoś może się przyczepić że nie mamy uprawnień nawet jeśli uratowaliśmy ludzkie życie...
Możemy się bronić stanem wyższej konieczności.
[ Dodano: 2009-03-06, 01:35 ]
http://www.paramedica.pl/produkt.php?id=6663
W pracy mamy dokładnie ten zestaw do Konikotomii ratunkowej.
Jeśli jeden człowiek coś potrafi , to i ja mogę się tego nauczyć...!
mango pisze: udrożnić drogi oddechowe po ukąszeniu osy w przełyk, czyli że co mam zrobić?
Moim skromnym zdaniem przełyk ma więcej wspólnego z odbytem niż z drogami oddechowymi.
Skoro jednak osą przekąsiłeś i ją przełknąłeś - to się ciesz i puść bąka ze szczęścia, że Ci jakiś domorosły MacGyver nie wbił długopisu lub zardzewiałego gwoździa w grdykę
Jeśli "nie w ta dziurka", to o konikotomii (czy ciut prostszej konikopunkcji) pisał już mały. Rzecz niezmiernie rzadka, a zabieg to niestety krwawy chociaż prosty (jednak medyczny, więc prokuratorem śmierdzący, gdyby co ), a rokowanie takie sobie z powodu deficytu tlenu. Amen.
[ Dodano: 2009-04-23, 00:14 ]
maly pisze:Rzez Zabieg konikotomii zalicza się do .
... jakiegoś zabiegu
Przypisy do Rangers Medical Handbook 2007 zalecają nacięcie błony pierścieniowo-tarczowej połówką żyletki i utrzymania światła uzyskanego otworu przy pomocy dwóch kluczy np. typu Yale. (specjalistom medycyny pola walki służę filmem instruktażowym. Heh, chyba tylko mały się załapie).
O, qrde! Jankesi nic nie mówią o premedykacji czy o opracowaniu pola operacyjnego. Hardkor już to sadomasochistyczny czy dopiero niewinny surwiwal?
Kolejne zdjęcie z serii uwaga na to co robimy :569: . Dzisiaj dostałem zdjęcia od kolegi:
Czasami strzelając strzałami węglowymi bądź z włókna szklanego może się zdarzyć że strzała pęka na cieniutkie paseczki. Dlatego zawsze przed strzelaniem należy sprawdzić stan techniczny sprzętu którym się posługujemy (łuk, cięciwa, strzały...).
Nie zapominajmy też o bezpieczeństwie podczas samego strzelania!!!
Natomiast amatorom strzelań terenowych czy myśliwskich polecam obejrzenie tych zdjęć
Życzę świetnej zabawy podczas strzelań łuczniczych :diabel2:
Czasami strzelając strzałami węglowymi bądź z włókna szklanego może się zdarzyć że strzała pęka na cieniutkie paseczki. Dlatego zawsze przed strzelaniem należy sprawdzić stan techniczny sprzętu którym się posługujemy (łuk, cięciwa, strzały...).
Nie zapominajmy też o bezpieczeństwie podczas samego strzelania!!!
Natomiast amatorom strzelań terenowych czy myśliwskich polecam obejrzenie tych zdjęć
Życzę świetnej zabawy podczas strzelań łuczniczych :diabel2:
Jeśli jeden człowiek coś potrafi , to i ja mogę się tego nauczyć...!
Na początek przestroga odnośnie samoamputacji w terenie, przy nieostrożnym obchodzeniu się z naszymi rambo-nożo-siekiero-maczetami.
Choć z pewnym trudem, ale na szczęście skutecznie, oduczyłem swoje dzieci łażenia po lesie z otwartym nożem w łapie.
Wpoiłem zasadę
NÓŻ PO UŻYCIU CHOWAMY lub SKŁADAMY i CHOWAMY
Prawdopodobieństwo że ktoś napadnie na nas z za krzaka i będziemy się mogli skutecznie obronić naszym nożem bojowym ( który jak widzę na Forum większość kolegów preferuje ), jest minimalne w porównaniu z niebezpieczeństwem dziabnięcia się nim np w odruchu osłaniania przed gałązką.
Na biwaku też łatwo przez nieuwagę wleźć na własną "kosę". Spotkałem się z takimi przypadkami i pomagałem łatać i kleić takie rany...
A teraz żebym nie wyszedł na starego mentora-pierdziela ...
DLA WRAŻLIWYCH TU SIĘ MÓJ POST KOŃCZY...
HARDCOROWCY-SURWAJWALOWCY MOGĄ BRNĄĆ DALEJ
Bo chodzi o
BÓL ZĘBA
Kiedyś zaczął mnie "swędzieć" zaplombowany ząb...
Eeeetam... co to tam dla Dziula ... będzie czas to się o dentystę otrę...
Jak wiadomo KAŻDY powód jest dobry żeby na dentystę nie trafić nawet w tramwaju, więc zeszło się kilka miesięcy...
W między czasie ząb już zaczął "ćmić"... ale coootam... Dziul twardy jest nie "mientki"
Jadłem drugą stroną ( nie mylić z podawaniem pożywienia w postaci czopków :p ) i spoko.
Po jakimś czasie ząb zaczął "rypać", ale znowu oczywiście nie było "okazji" i nie po drodze ... grunt że Ibuprom i Apap żarłem w ilościach dopuszczalnych, w porywach do stanów wysokich jak mawiają meteorolodzy-hydrolodzy.
Gęba spuchła ale co mi tam ... nie poddam się byle ząbkowi ! Lekkie płukanie szałwią w akcie desperacji rozcieńczonym Azulanem i spoko... dałem radę tyle że Ibupromu żarłem w strefie stanów alarmowych.
W końcu kiedyś coś tam nagryzłem i chyba otworzył mi się kanał bo zarypało mnie niesamowicie... tak że mi włosy pod pachami dęba stanęły ... ale znając budowę zęba z Biologii w Podstawówce ZĄB wiedziałem że trzeba sobie poradzić ...
Z góry zakładając że nie ma w najbliższej okolicy dyspozycyjnego stomatologa i znajdując miliony powodów żeby nawet nie tracić czasu na jego szukanie, poleciałem do lustra.
Rozwarcie maksymalne paszczęki i dogłębna lustracja wykazały że jakiś kawałek żarcia siedzi w dziurze.
Dziabanie wykałaczką pomogło z grubsza wydłubać no i później postanowiłem zassać ...
Łomatkobosko... ZASSAŁEM
AŻ mnie w czubku tej drugiej męskiej głowy cztyknęło...
Jak już wstałem z podłogi i pojaśniało mi w oczach, wyplułem to co wyssałem ... płukanie Azulanem - ulga i opuchlizna jakby się zmniejszyła...
Nooo... to jako "facet o twardości kryształu górskiego" nie będę się nad sobą rozczulał APAPy przekroczyły wysoko stany alarmowe :p
Po niedługim czasie zasysanie już nie pomagało i kanał się zasklepił... zaczęło znowu puchnąc ... ale Dziul przecież twardy jest jak skrystalizowany węgiel czyli DIAMENT i do dentysty ŻYWY nie pójdzie po dobroci ani z własnej woli... Azulan , APAP, Ibuprom i rozglądanie się za Ketanolem.
Upłynęło znowu kilka "cudownych" dni...
Pojawił się z boku, na dziąśle, pęcherzyk. Gęba boli , pulsuje.
Aaaale nie z Dziulem takie numery ... nastąpiło odkrycie
Jak się naciśnie ten "pęcherzyk" to rypie ząb ... No może nieprecyzyjnie... jak się naciśnie to ząb napi...a
Oooo ! To już przekonało Dziula że ratunek blisko
Krótkie szperanko w domowej apteczce, znaleziona steryna igła od zastrzyków, lustro , paszcza, DZIABNIĘCIE UUULGA Azulan ... No i skoro nie boli to wizyta u dentysty znowu odlatuje w bliżej nieznaną dal
W międzyczasie troszku capić z japy zaczęło ale od czego są Halsy
No ale na szczęście znalazła się osoba, która podstępem zaprowadziła tępego jak obuch od siekiery, ale twardego jak tenże sam obuch Dziula do stomatologa.
Dziabnięcie, znieczulenie, dziabnięcie dłutkami, trachnięcie kombinerkami, gmeranie w dziurze po zębie... waciki ... łącznie może z 15 min roboty ... a ja durny hardcor miałem ponad pół roku
Na swoje usprawiedliwienie dodam że wychowywałem się w czasach stomatologicznej "bormaszynki" która wydawała dźwięk zbliżony do wibratora a znieczulenie przy wyrywaniu zęba było luksusem ...
Mniej mnie przeraża wizja Dziula wysiadającego w szaliku Legii Wwa na dworcu w Krakowie, niż Dziula na fotelu dentystycznym :p
Ale czy było warto ? ....
Choć z pewnym trudem, ale na szczęście skutecznie, oduczyłem swoje dzieci łażenia po lesie z otwartym nożem w łapie.
Wpoiłem zasadę
NÓŻ PO UŻYCIU CHOWAMY lub SKŁADAMY i CHOWAMY
Prawdopodobieństwo że ktoś napadnie na nas z za krzaka i będziemy się mogli skutecznie obronić naszym nożem bojowym ( który jak widzę na Forum większość kolegów preferuje ), jest minimalne w porównaniu z niebezpieczeństwem dziabnięcia się nim np w odruchu osłaniania przed gałązką.
Na biwaku też łatwo przez nieuwagę wleźć na własną "kosę". Spotkałem się z takimi przypadkami i pomagałem łatać i kleić takie rany...
A teraz żebym nie wyszedł na starego mentora-pierdziela ...
DLA WRAŻLIWYCH TU SIĘ MÓJ POST KOŃCZY...
HARDCOROWCY-SURWAJWALOWCY MOGĄ BRNĄĆ DALEJ
Bo chodzi o
BÓL ZĘBA
Kiedyś zaczął mnie "swędzieć" zaplombowany ząb...
Eeeetam... co to tam dla Dziula ... będzie czas to się o dentystę otrę...
Jak wiadomo KAŻDY powód jest dobry żeby na dentystę nie trafić nawet w tramwaju, więc zeszło się kilka miesięcy...
W między czasie ząb już zaczął "ćmić"... ale coootam... Dziul twardy jest nie "mientki"
Jadłem drugą stroną ( nie mylić z podawaniem pożywienia w postaci czopków :p ) i spoko.
Po jakimś czasie ząb zaczął "rypać", ale znowu oczywiście nie było "okazji" i nie po drodze ... grunt że Ibuprom i Apap żarłem w ilościach dopuszczalnych, w porywach do stanów wysokich jak mawiają meteorolodzy-hydrolodzy.
Gęba spuchła ale co mi tam ... nie poddam się byle ząbkowi ! Lekkie płukanie szałwią w akcie desperacji rozcieńczonym Azulanem i spoko... dałem radę tyle że Ibupromu żarłem w strefie stanów alarmowych.
W końcu kiedyś coś tam nagryzłem i chyba otworzył mi się kanał bo zarypało mnie niesamowicie... tak że mi włosy pod pachami dęba stanęły ... ale znając budowę zęba z Biologii w Podstawówce ZĄB wiedziałem że trzeba sobie poradzić ...
Z góry zakładając że nie ma w najbliższej okolicy dyspozycyjnego stomatologa i znajdując miliony powodów żeby nawet nie tracić czasu na jego szukanie, poleciałem do lustra.
Rozwarcie maksymalne paszczęki i dogłębna lustracja wykazały że jakiś kawałek żarcia siedzi w dziurze.
Dziabanie wykałaczką pomogło z grubsza wydłubać no i później postanowiłem zassać ...
Łomatkobosko... ZASSAŁEM
AŻ mnie w czubku tej drugiej męskiej głowy cztyknęło...
Jak już wstałem z podłogi i pojaśniało mi w oczach, wyplułem to co wyssałem ... płukanie Azulanem - ulga i opuchlizna jakby się zmniejszyła...
Nooo... to jako "facet o twardości kryształu górskiego" nie będę się nad sobą rozczulał APAPy przekroczyły wysoko stany alarmowe :p
Po niedługim czasie zasysanie już nie pomagało i kanał się zasklepił... zaczęło znowu puchnąc ... ale Dziul przecież twardy jest jak skrystalizowany węgiel czyli DIAMENT i do dentysty ŻYWY nie pójdzie po dobroci ani z własnej woli... Azulan , APAP, Ibuprom i rozglądanie się za Ketanolem.
Upłynęło znowu kilka "cudownych" dni...
Pojawił się z boku, na dziąśle, pęcherzyk. Gęba boli , pulsuje.
Aaaale nie z Dziulem takie numery ... nastąpiło odkrycie
Jak się naciśnie ten "pęcherzyk" to rypie ząb ... No może nieprecyzyjnie... jak się naciśnie to ząb napi...a
Oooo ! To już przekonało Dziula że ratunek blisko
Krótkie szperanko w domowej apteczce, znaleziona steryna igła od zastrzyków, lustro , paszcza, DZIABNIĘCIE UUULGA Azulan ... No i skoro nie boli to wizyta u dentysty znowu odlatuje w bliżej nieznaną dal
W międzyczasie troszku capić z japy zaczęło ale od czego są Halsy
No ale na szczęście znalazła się osoba, która podstępem zaprowadziła tępego jak obuch od siekiery, ale twardego jak tenże sam obuch Dziula do stomatologa.
Dziabnięcie, znieczulenie, dziabnięcie dłutkami, trachnięcie kombinerkami, gmeranie w dziurze po zębie... waciki ... łącznie może z 15 min roboty ... a ja durny hardcor miałem ponad pół roku
Na swoje usprawiedliwienie dodam że wychowywałem się w czasach stomatologicznej "bormaszynki" która wydawała dźwięk zbliżony do wibratora a znieczulenie przy wyrywaniu zęba było luksusem ...
Mniej mnie przeraża wizja Dziula wysiadającego w szaliku Legii Wwa na dworcu w Krakowie, niż Dziula na fotelu dentystycznym :p
Ale czy było warto ? ....